znowu "gadałam z Kretą"...;)) ... po dłuższej przerwie... miałam wrażenie, że gadam z duchami...zdawkowe słowa, co słychać, co tam u Was itp...itd...i w końcu: Anita przyjeżdżaj na sezon...praca się znajdzie;)) ....hehehehehehe....brzmi fajnie i zachęcająco, zwłaszcza dla kogoś takiego jak ja, co każde zdjęcie z jakimkolwiek kreteńskim pejzażem ogląda w nieskończoność...wyglądam za okno - szaro, buro...śnieg...zimno, mróz...a na Krecie jeszcze czasem pływają sobie w morzu;)) tak, tak...w grudniu;))
co mogę odpowiedzieć?? ;)) tak, zastanowię się, oczywiście...to, że tęsknię i chciałabym się tam znaleźć - nie ulega wątpliwości...
pamiętam jednak moje stanowcze postanowienie - nigdy więcej pracy w Grecji...i póki co - zdania nie zmieniłam...na razie mam pracę tu, w PL...kiepsko płatną, bo kiepsko...ale jednak...tam oprócz pięknych (i w zasadzie pustych) obietnic i nieziemsko cudownych krajobrazów praktycznie nie mam nic... ciągle robię bilanse i podsumowania...
Opornie, bo opornie - ale przestawiam się na funkcjonowanie w polskiej rzeczywistości...zaczynam na nowo odkrywać uroki życia w Krakowie ;) powoli przewartościowuję swoje cele i priorytety...niemniej jednak, nie zamykam sobie opcji powrotu do tego nieco cygańskiego, kreteńskiego żywota...uważam, że w życiu trzeba mieć jakiś wybór...nawet jeśli - pod pewnymi względami - miałby to być gorszy wybór...;)
życie jest, jakie jest...czy jestem szczęśliwa? na swój sposób jestem...;) a że tęsknię za magią Krety - no cóż...;)) to też jest część składowa mojego szczęścia...
;)) no to sobie pogadałam....wracam teraz do realnego świata... ten post trochę nieplanowy, bardzo spontaniczny i "po piwku"...jeśli ktoś go nie zrozumie - to nie szkodzi...;))
Obym ja go zrozumiała nazajutrz...;)))))
* * *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz