Chwilowo uciekam z Heraklionu i „lecę” bardziej na wschód, czyli w te
rejony gdzie miałam okazję przebywać najczęściej…;)
Jakieś 25
km na wschód od stolicy wyspy leży Hersonissos
(Chersonissos). Słowo to w języku greckim - χερσονισοσ – oznacza półwysep. Stąd też pochodzi nazwa miasteczka.
Pub, sklepik z pamiątkami, sklep z biżuterią, z futrami, tawerna, wypożyczalnia autek,
kolejny sklep, tawerna, restauracja, tawerna, następna wypożyczalnia,
supermarket - wszystko wplecione pomiędzy klockowate hotelowe budynki…tak mniej
więcej wygląda główna ulica w Hersonissos….;) dla niektórych to być może "masakra" ja jednak nauczyłam się ją lubić;)) ale Hersonissos to nie tylko ta niesamowicie gwarna
ulica, pełna samochodów, motocykli, skuterów i rowerzystów, jak również – a
może przede wszystkim – turystów - zakupoholików, wielbicieli tawern i pubów,
sączenia drinków w każdym napotkanym barze po kolei - za dnia leniwie, nocną porą bardziej intensywnie...;) Nadmorska promenada
wygląda podobnie, z tą różnicą, że tam królują głownie tawerny i kluby…;) To
właśnie tam jest owo centrum życia nocnego Hersonissos…New York, Amnesia, Matrix,
Bio Bio, Copa Cabana, Deja Vu, Camelot, Enigma – to tylko niektóre z klubów,
gdzie życie tętni do białego rana;)
Obecne Hersonissos usytuowane jest na miejscu starożytnego
miasta Chersonesos, które prawdopodobnie
w czasach minojskich było portem Lyttos. Było to niezależne miasto, z własną
mennicą, a monety miasta przedstawiały na awersie głowę Artemidy a na rewersie
Apolla z lirą.
pozostałości wczesnochrześcijańskiej bazyliki w Hersonissos |
Fakt, Hersonissos to najbardziej komercyjne miejsce we
wschodniej części Krety ( a być może i na całej Krecie), z niezliczoną ilością
klubów, pubów, barów, tawern… Dużo lokali w okolicy portu to kluby
holenderskiej i irlandzkie. Hersonissos
jest szczególnie popularne wśród Holendrów, Brytyjczyków i Niemców. Kluby
czynne są do późnej nocy, lub - jak kto woli – do wczesnego ranka;) Jest to miejsce głośne, ruchliwe – jednak nie
pozbawione pewnego uroku. Jeśli o mnie chodzi to na początku bardzo drażniła
mnie ta komercyjność i hałaśliwość. Potem jednak, w miarę jak coraz więcej
czasu spędzałam w tym miejscu – zaczęłam zauważać również pozytywne strony tego
całego „zgiełku”, a także odkryłam spokojniejsze zakątki w okolicy (Stare
Hersonissos, Koutouloufari i Piskopiano – nieco powyżej owej nadmorskiej mekki
imprezowiczów). Polubiłam żywiołowość Hersonissos, jego uniwersalność, przebojowość i
atmosferę imprezowych wakacji...;) gdy chciałam uciec od tego całego szumu wlokłam
się jakieś 700 m
na południe - „pod górkę” - jedną z bocznych uliczek Hersonissos i
przenosiłam się do zupełnie innego świata sielskości i błogości w Koutouloufari
czy Piskopiano…jeśli miałam więcej czasu – biegłam troszkę dalej, do Starego
Hersonissos. O tych urokliwych zakątkach w kolejnych postach. :-)
PS. moje zdjęcia robione były w październiku - więc specjalnych tłumów za dnia i wczesnym wieczorem nie było...;))
I na koniec króciutki filmik (jak zwykle nie mój;)) - główna ulica w Hersonissos...;)) ech, wspomnień czar...na przeciwko Sugar Bar znajdował się maleńki sklepik, w którym zdarzyło mi się pracować....;) I jeszcze jedno...Hersonissos w dzień i Hersonissos w nocy to niemal dwa różne miejsca;)) Za dnia życie - mimo pewnej ruchliwości i gwaru- toczy się leniwie i powoli...natomiast w nocy miasteczko nabiera takiego "tempa", że niejeden wytrawny imprezowicz może zapomnieć jak się nazywa;))
*** Jeszcze do Hersonissos wrócę...i w postach, i - mam nadzieję - w przyszłym roku już "realnie"...;) ***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz