Kreta, wyspa wśród morskiej rzucona otchłani,
Żyzna, pełna uroków - a siedzą tam na niej
Roje luda, a liczy dziewięćdziesiąt grodów.
Moc tam różnego szczepu i mowy narodów.
Są Achaje, Kydony, Dory bujnogrzywe,
Pelazgi, toż Kreteńcy, tubylcy właściwe.
Na wyspie jest gród Knossos, wielki i stołeczny,
Gdzie lat dziewiątek władal Minos (...)
Odyseja, pieśń XIX

25 czerwca 2012

Hersonissos

 Chwilowo uciekam z Heraklionu  i „lecę” bardziej na wschód, czyli w te rejony gdzie miałam okazję przebywać najczęściej…;)

Jakieś 25 km na wschód od stolicy wyspy leży Hersonissos (Chersonissos). Słowo to w języku greckim - χερσονισοσ – oznacza półwysep. Stąd też pochodzi nazwa miasteczka.






Pub, sklepik z pamiątkami, sklep z biżuterią, z futrami, tawerna, wypożyczalnia autek, kolejny sklep, tawerna, restauracja, tawerna, następna wypożyczalnia, supermarket - wszystko wplecione pomiędzy klockowate hotelowe budynki…tak mniej więcej wygląda główna ulica w Hersonissos….;) dla niektórych to być może "masakra" ja jednak nauczyłam się ją lubić;)) ale Hersonissos to nie tylko ta niesamowicie gwarna ulica, pełna samochodów, motocykli, skuterów i rowerzystów, jak również – a może przede wszystkim – turystów - zakupoholików, wielbicieli tawern i pubów, sączenia drinków w każdym napotkanym barze po kolei - za dnia leniwie, nocną porą bardziej intensywnie...;) Nadmorska promenada wygląda podobnie, z tą różnicą, że tam królują głownie tawerny i kluby…;) To właśnie tam jest owo centrum życia nocnego Hersonissos…New York, Amnesia, Matrix, Bio Bio, Copa Cabana, Deja Vu, Camelot, Enigma – to tylko niektóre z klubów, gdzie życie tętni do białego rana;) 



Obecne Hersonissos usytuowane jest na miejscu starożytnego miasta Chersonesos,  które prawdopodobnie w czasach minojskich było portem Lyttos. Było to niezależne miasto, z własną mennicą, a monety miasta przedstawiały na awersie głowę Artemidy a na rewersie Apolla z lirą. 

pozostałości wczesnochrześcijańskiej bazyliki w Hersonissos









Według archeologów tutaj mieściła się świątynia bogini Britomartis, „słodkiej dziewicy”, jednej z najważniejszych postaci kreteńskiego panteonu. W późniejszym okresie utożsamiano ją z Artemidą. Była to minojska budowla, której nieliczne, przetrwałe do dziś fragmenty pochodzą z okresu rzymskiego. Poza tym odkryto tutaj bizantyjskie mozaiki, akwedukty oraz pozostałości wczesnochrześcijańskiej bazyliki, która znajdowała się na niewielkim wzgórzu tuż przy porcie. 






Fakt, Hersonissos to najbardziej komercyjne miejsce we wschodniej części Krety ( a być może i na całej Krecie), z niezliczoną ilością klubów, pubów, barów, tawern… Dużo lokali w okolicy portu to kluby holenderskiej i irlandzkie.  Hersonissos jest szczególnie popularne wśród Holendrów, Brytyjczyków i Niemców. Kluby czynne są do późnej nocy, lub - jak kto woli – do wczesnego ranka;)  Jest to miejsce głośne, ruchliwe – jednak nie pozbawione pewnego uroku. Jeśli o mnie chodzi to na początku bardzo drażniła mnie ta komercyjność i hałaśliwość. Potem jednak, w miarę jak coraz więcej czasu spędzałam w tym miejscu – zaczęłam zauważać również pozytywne strony tego całego „zgiełku”, a także odkryłam spokojniejsze zakątki w okolicy (Stare Hersonissos, Koutouloufari i Piskopiano – nieco powyżej owej nadmorskiej mekki imprezowiczów). Polubiłam żywiołowość Hersonissos, jego uniwersalność, przebojowość i atmosferę imprezowych wakacji...;) gdy chciałam uciec od tego całego szumu wlokłam się jakieś 700 m na południe -  „pod górkę” -  jedną z bocznych uliczek Hersonissos i przenosiłam się do zupełnie innego świata sielskości i błogości w Koutouloufari czy Piskopiano…jeśli miałam więcej czasu – biegłam troszkę dalej, do Starego Hersonissos.  O tych urokliwych zakątkach w kolejnych postach. :-)









W Hersonissos nie można się nudzić...a jeśli ktoś będzie chciał złapać oddech od zgiełku - również znajdzie odpowiednie miejsce;)  jak chociażby na zdjęciu powyżej...fantastyczny widoczek ze wzgórza nieopodal małej kapliczki (i tej współczesnej i tej "trochę" starszej - jeszcze wyżej;)) ...Kurcze...znowu strasznie tęsknię...
PS. moje zdjęcia robione były w październiku - więc specjalnych tłumów za dnia i wczesnym wieczorem nie było...;))


  

I na koniec króciutki filmik (jak zwykle nie mój;)) - główna ulica w Hersonissos...;)) ech, wspomnień czar...na przeciwko Sugar Bar znajdował się maleńki sklepik, w którym zdarzyło mi się pracować....;) I jeszcze jedno...Hersonissos w dzień i Hersonissos w nocy to niemal dwa różne miejsca;)) Za dnia życie - mimo pewnej ruchliwości i gwaru- toczy się leniwie i powoli...natomiast w nocy miasteczko nabiera takiego "tempa", że niejeden wytrawny imprezowicz może zapomnieć jak się nazywa;))

*** Jeszcze do Hersonissos wrócę...i w postach, i - mam nadzieję - w przyszłym roku już "realnie"...;) ***
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz