Kreta, wyspa wśród morskiej rzucona otchłani,
Żyzna, pełna uroków - a siedzą tam na niej
Roje luda, a liczy dziewięćdziesiąt grodów.
Moc tam różnego szczepu i mowy narodów.
Są Achaje, Kydony, Dory bujnogrzywe,
Pelazgi, toż Kreteńcy, tubylcy właściwe.
Na wyspie jest gród Knossos, wielki i stołeczny,
Gdzie lat dziewiątek władal Minos (...)
Odyseja, pieśń XIX

09 grudnia 2017

Jeszcze stąd nie uciekłam...;)

Życie płynie ustalonym rytmem polskiej rzeczywistości (oj, dzieje się.. ;) ) Ogarnęłam w końcu swoje emocje (a przynajmniej tak mi się wydaje) i mogę na nowo "zacząć tęsknić" za Kretą...ale już na swoich własnych zasadach ;) 

Cierpliwie poczekam na sprzyjającą okazję powrotu na moją Wyspę Marzeń - nawet jeśli taka okazja przyjdzie dopiero za 20 lat...;)    No i oczywiście spróbuję- w miarę regularnie - kontynuować tego bloga...

No to do następnego... ;)


19 lipca 2017

O! gdzie to mnie przywiało... ;)


Ja tu tylko na chwilkę...przelotem. W zasadzie sama nie wiem po co tu zaglądam... Chyba tak dla jaj... ;)

10 kwietnia 2016

Zbyt długie rozstanie....

Ten blog ma pełne prawo znienawidzić mnie na dobre. Mnie też już niewiele brakuje... Czasem ludzie mówią, że dłuższe rozstania miewają dobroczynne działanie...jednak chyba nie w tym przypadku. Przypadku moim i tego bloga.

Pamiętam początki, nawet bez zaglądania do pierwszych postów. To, co mną kierowało przy powstawaniu bloga to były - przede wszystkim - wielkie emocje.  Czasem wydaje się nam, że bardziej już kochać nie możemy. Jednak czas działa na człowieka - a raczej na jego emocje - w dziwny sposób. Mówi się, że czas leczy rany. Dla mnie nie jest to leczenie,  raczej zobojętnienie.

Tak wiele wydarzyło się od mojego ostatniego pobytu na Krecie, że czasem odnoszę wrażenie, iż tamto było tylko snem. Nic nie wartym, bezsensownym snem. Czasem fajnym i miłym, czasem beznadziejnie głupim - ale tylko snem. Nic nie da zastanawianie się nad tym, dlaczego tak się dzieje. Do niczego to nie prowadzi, rodzi jedynie frustracje. Staram się - najlepiej jak potrafię - żyć "życiem aktualnym", czyli "tu i teraz" - bez rozpamiętywania tego co było. Konsekwencje są takie, że aktywność na blogu zmalała niemal do zera. Czy to znaczy, że moja wielka namiętność - bo nie wiem, czy mogę nazwać to miłością - do Krety została zredukowana jedynie do marnego cienia dawnego uczucia?  Coraz rzadziej zdarza mi się naprawdę tęsknić za kreteńskimi klimatami. Bardzo duży wpływ na to ma również obecna sytuacja w Europie (kryzys migracyjny, kryzys grecki itp.) . Zapewne niektórzy będą mnie za to krytykować, ale mam to gdzieś...



Teraz, gdy w końcu znalazłam w sobie dość chęci i "entuzjazmu" żeby zabrać się za pisanie, gdy zrobiłam ponowny przegląd zdjęć i...wspomnień ;) - coś znowu odżyło....jakaś cząstka tamtego życia powróciła i zapukała: "czy mogę wejść?? tak na chwilę??" :) No możesz, możesz....tylko nie zostań za długo...;)  

Tak naprawdę robię wszystko by "tamta" część mojego życia nie zawładnęła mną ponownie. Póki co -  udaje się. Na tyle dobrze mi to idzie, że byłam -jestem?- o krok od odesłania tego bloga w niebyt totalny, czyli usunięcia całej jego zawartości...bardzo kusi mnie również wykasowanie całej zawartości forum o Grecji, które stworzyłam a które obecnie działa mi na nerwy....tylko, czy matka może pozbyć się "swoich dzieci"??  No właśnie.... 

Wezmę na wstrzymanie i jeszcze trochę poczekam...buldożera łatwo jest wprowadzić, ale ciężej wyprowadzić;)    



Takie oto - ostatnio - targają mną uczucia. Czasami wydaje mi się, że za dużo i "za bardzo" myślę. Może lepiej wrzucić na luz i zdać się na to co ma być?:)  Być może ten blog niedługo zmieni swój oryginalny "profil" i z bloga na temat Krety przekształci się w zbiór osobistych rozterek jego autorki... ;)  No cóż, takie życie....





                                                       * * *

13 lipca 2015

Ja tak na chwilkę... :-)

W przerwie pomiędzy jedną książką a drugą - dorwałam laptopa...i tak sobie tu wpadłam na chwilkę;) 

Często mam tak, że jak nie mogę sobie z czymś poradzić - uciekam w świat książek. Chętnie uciekłabym gdzie indziej - niekoniecznie na Kretę, chociaż jakby się dało to jak najbardziej - np. w Bieszczady, jednak dłuższe L4 chwilowo wyłącza mnie z obiegu...więc uciekam w cudowny świat literatury. 

Często wracam do wspomnień i zdjęć i czasem udaje mi się znaleźć takie, których (chyba) jeszcze tu nie zamieszczałam;) 

A jak zamieszczałam - to trudno... ;)

widok ze Spinalongi


I to by było tyle na dzisiaj ;)

                                                                  * * *


12 lipca 2015

Gdzieś pomiędzy...

Malia


Życie jest jakie jest, na niektóre rzeczy człowiek nie ma większego wpływu i trzeba w pewnym momencie powiedzieć: tak musi być i koniec. Nie znoszę słowa "musi". Niemniej jednak nauczyłam się je tolerować w pewnych sytuacjach (to jest jakiś postęp!) - inaczej mogłabym oszaleć. ;)  Człowiek uczy się przez całe życie a i tak nie będzie w stanie ogarnąć wszystkiego. 

Wiele razy zastanawiałam się - i nadal zastanawiam - nad sensem prowadzenia tego bloga. Z jednej strony bardzo chcę go prowadzić, z drugiej czasem brakuje "sił i środków" ;)   Nie chciałabym sprowadzać tego co robię tutaj jedynie do suchych informacji albo tylko do moich filozoficznych wywodów (co akurat się dzieje w tym momencie;)) . Chciałabym aby ten blog różnił się nieco od innych tego typu stron związanych z Kretą (a jest ich całkiem sporo;) ). Robiąc to co robię, szukając informacji chociażby związanych z muzyką - czuję niedosyt. Jakoś ciężko pisze się o Krecie - będąc w Polsce. I tego żadną miarą nie jestem w stanie przeskoczyć. Chociaż staram się jak mogę. Zawsze w pewnym momencie przychodzi zwątpienie, zniechęcenie czy co tam jeszcze. 

Mam nadzieję, że te moje wywody nie zabrzmią zbyt żałośnie - nie taka była intencja. Potrzebuję jedynie głośno pomyśleć i zastanowić się od czasu do czasu nad pewnymi sytuacjami. Wydaje mi się, że nie jest to pierwszy mój post w takich "klimatach" ale nie chce mi się już "grzebać w przeszłości" ;)  

Chociaż...może jednak nadeszła pora na "przegląd generalny" tego co tu naprodukowałam przez te parę lat i zastanowić się raz jeszcze...;)

Ale to przy innej okazji, może z piwkiem w łapie...najchętniej Mythosem...póki co jednak o alko mogę zapomnieć - przynajmniej przez najbliższy czas...Takie życie...

                                                                                     :-)


Plaża w Malii


                                                                                         ***

05 czerwca 2015

Muzyka kreteńska cz.II


W końcu wróciłam i zgodnie z zapowiedzią - zamierzam nadal „muzykować” w rytmie kreteńskich instrumentów, pieśni i tańców;)






W dzisiejszych czasach na Krecie najczęściej muzykuje się przy akompaniamencie liry (λύρα) bądź skrzypiec (βιολί), jednak nie mniejszą rolę odgrywa kreteńskie laouto (λαούτο). Jest to instrument strunowy szarpany z bardzo szerokiej rodziny lutni. Z wyglądu przypomina nieco inny instrument – oud, który jest uznawany za przodka lutni i nazywany też lutnią arabską lub perską. W przeciwieństwie do innych rodzajów lutni kreteńskie laouto ma dosyć długą szyjkę i największy korpus ze wszystkich instrumentów tego rodzaju. Z tego powodu dźwięki pochodzące z klasycznej lutni i laouto różnią się znacznie. Długość szyki i naprężenie strun ma duży wpływ na rodzaj dźwięku. Laouto ma 8 strun – w czterech rzędach po dwie. Jest to instrument, który nadaje charakterystyczny rytmiczny podkład pieśniom i tańcom.

Poniżej: kreteńskie laouto i George Xilouris.




Pozostałe instrumenty przewijające się w "kreteńskim muzykowaniu" to thiamboli (θιαμπολι) , askomandoura (ασκομαντούρα), daouli (νταούλι) a także mandolina (μαντολινο) czy mandoura (μαντούρα )

Thiamboli (θιαμπολι)– to rodzaj bardzo prostego, wręcz prymitywnego fletu. Używa się różnych nazw m.in. habioli, sfyrohabioli, fthiaboli...

I Thiamboli w akcji... :)





Askomandoura (ασκομαντούρα)– to z kolei rodzaj dud.






Daouli (νταούλι)– to rodzaj dwustronnego bębenka. Występują w różnych rozmiarach.

Poniżej daouli i askomandoura.





Mandolina (μαντολινο) albo mantola (nieco starsza od mandoliny) – to też rodzaj lutni. . Jest to niewielki instrument strunowy szarpany. Również posiada cztery pary strun – czyli jest to instrument ośmiostrunowy (najczęściej-bo są też mandoliny 10 strunowe).




Podczas zaznajamiania się z rodzajami kreteńskich instrumentów w różnego rodzaju materiałach przewijają się też takie nazwy jak boulgari (μπουλγαρί) - pochodzi z Turcji czy tambouras (ταμπουράς) - jego poprzedniczką była starożytna grecka pandoura (πανδούρα).

Wracając jeszcze do liry i skrzypiec:

Podobno wielu muzyków grających na lirze zaczynało od gry na skrzypcach. Od 1950 roku, z powodu nacjonalistycznej polityki przyjętej przez folklorystów, w Grecji obowiązywał zakaz publicznego wykonywania muzyki kreteńskiej z akompaniamentem skrzypiec. Skrzypce uznano za instrument obcy kulturowo, który został „zaimportowany” na Kretę w pakiecie z rządami Wenecjan. Jednocześnie lira została „koronowana” na symbol czystej, oryginalnej, kreteńskiej muzyki. I praktycznie tak jest do dzisiaj (może oprócz tego, że nie ma zakazu muzykowania na skrzypcach).

A prawda jest taka, że ani skrzypce ani lira nie mają oryginalnych, kreteńskich korzeni. Jedyna kwestia o jaką można by się spierać – i zapewne w pewnych kręgach to się dzieje – który instrument pojawił się na Krecie wcześniej;) Obecnie w niektórych częściach Krety bardziej powszechne są skrzypce, w innych lira. 

"Zestaw" kreteński nr 1: podwójne laouto, skrzypce i daouli...oraz Antonis Martsakis ;)





"Zestaw" nr 2: z lirą w roli głównej, poza tym ze cztery lutnie i daoulaki ;)





Postaram się znaleźć jeszcze inne "zestawy" ;) , na dzień dzisiejszy musi wystarczyć. Zresztą i tak temat jest niewyczerpany i osobiście czuję mocny niedosyt. Nie ma zbyt wielu opracowań w języku polskim na temat kreteńskiej muzyki - pochodzenia poszczególnych instrumentów i generalnie korzeni kreteńskiego folku. Posiłkowałam się anglojęzycznymi stronami.  Szczerze powiedziawszy - nie sądzę również aby było szersze zapotrzebowanie na tego typu wiedzę wśród Polaków. Nie wiem czy ktoś - oprócz mnie - ma ochotę zgłębiać te wszystkie niuanse muzyczne, różnice pomiędzy lirą i skrzypcami, sposobem gry, różnice pomiędzy rodzajami lutni (a tych jest naprawdę sporo;))  Staram się jak mogę poznawać każdy aspekt kreteńskiej kultury, jednak nie chciałabym zbytnio przynudzać, skupiłam się więc tylko na najważniejszych rzeczach (oczywiście z mojego punktu widzenia najważniejszych;) ) Jeśli ktoś się ze mną nie zgadza - bardzo proszę o odzew;) 

Linki:


xilouris.gr

greek folk music and dance instrumenty

www.cretamusic.com

Zamieszczając te linki chciałam jedynie pokazać jak wiele instrumentów przewija się w kreteńskiej  ( i generalnie w greckiej) muzyce. 







01 maja 2015

Już niedługo wracam...

Padł mi laptop, wiszę głownie na telefonie, z normalnego kompa korzystam gościnnie i na chwilkę;) Nie da rady tak funkcjonować w wirtualnym świecie;)  Jeszcze trochę muszę się jednak pomęczyć...

Zatęskniłam za blogowaniem - czego efektem jest ten krótki wpis...póki co oddaję się totalnemu lenistwu i muzyce...głównie kreteńskiej;)   


O Nikosie też kiedyś napiszę posta...nie może być inaczej. To zbyt ważna postać i dla Krety i dla całej Grecji...a przy tym ten głos...

No to do następnego...

                                                                        *  *  *