Kreta, wyspa wśród morskiej rzucona otchłani,
Żyzna, pełna uroków - a siedzą tam na niej
Roje luda, a liczy dziewięćdziesiąt grodów.
Moc tam różnego szczepu i mowy narodów.
Są Achaje, Kydony, Dory bujnogrzywe,
Pelazgi, toż Kreteńcy, tubylcy właściwe.
Na wyspie jest gród Knossos, wielki i stołeczny,
Gdzie lat dziewiątek władal Minos (...)
Odyseja, pieśń XIX

30 września 2011

Ochłonęłam....

Już mi trochę przeszło...wracam do stanu "normalnego" :-) Tęsknota jak zawsze wszechobecna, ale życie jest jakie jest - co tu dużo gadać. Pogodziłam się już z tym, że Kretę i Grecję pozostawię sobie jedynie na wakacje...Niemniej jednak o Krecie nie zapomnę i nie przestanę o niej pisać. Będę dalej prowadziła tego bloga - bo Kreta mimo wszystko jest tego warta :-) A moje życie nie powinno kręcić się jedynie wokół tego skrawka ziemi - nawet jeśli potężny kawał mojego serca został tam na zawsze :-) Jeśli przyjdzie mi żyć dłużej w UK - a na to się zanosi, bo w Polsce również żadnych perspektyw dla siebie nie widzę - założę bloga o życiu w UK :-) Matia: Twój blog stanowi dla mnie lekturę niemal obowiązkową - jako, że nie potrafię całkowicie odciąć się od Grecji...to jest po prostu niemożliwe :-) 

Nie potrafię żyć wedle greckich standardów, nie potrafię się przystosować do tamtejszej specyficznej bardzo rzeczywistości - ale to tylko jeden z aspektów mojej rezygnacji z prób "oswojenia" tamtejszych realiów. Innym, znacznie ważniejszym aspektem jest brak pracy. O ile w sezonie jeszcze można coś znaleźć na wyspach, o tyle poza sezonem - jest to kompletnie niemożliwe. Nawet jeśli znałabym grecki perfekt to podejrzewam, że w obecnych czasach niewiele by to zmieniło.

Kończę na razie, ale będę zaglądać tu częściej ***

17 września 2011

Wczesniejszy powrot...

Niestety mój tegoroczny pobyt na Krecie został skrócony...nie z mojej winy - bo bardzo chciałam zostać. Jednak w tym roku wszystko mnie przerosło - przede wszystkim trudności ze znalezieniem pracy a potem z jej utrzymaniem. Mogłabym gdybać i zastanawiać się - co by było, gdyby...ale nie mam na razie na to ochoty. Musze złapać oddech i ochłonąć - bo jak na razie to klnę na Greków i ich zakichaną mentalność ile wlezie:) Może faktycznie zasłużyli sobie na to żeby porządnie dostać po dupie - jak to ktoś ciekawie określił. Może wtedy nauczą się szacunku do drugiego człowieka - zwłaszcza tego, który nie chce być tylko i wyłącznie zwykłym turystą...i może wtedy nauczą się też, że pieniędzy nie dostaje się za "nicnierobienie"...Ech, muszę zdecydowanie ochłonąć. Kochać Krety i Grecji nie przestanę, jednak będzie to miłość trudna zdecydowanie...;)
No to na razie...póki co jestem ponownie w UK...***