W drodze na Kretę - "zahaczyłam" o inne wyspy, te bardziej na północy :) Podróż autokarem dostarczyła "niezapomnianych"przeżyć w postaci przykurczu mięśni nóg, bólu kręgosłupa i totalnie rozładowanej komórki... to ostatnie okazało się mało fortunne ;) Ale jakoś dałam radę :-) Teraz do 5 maja sielska, an(g)ielska wieś - w towarzystwie owiec, krówek, koników, kurczaczków - no i oczywiście mojej sister i jej rodzinki ;) Te klimaty też mają swój urok i na swój sposób też za nimi tęsknię, jednak Kreta jest niezastąpiona...Jutro z rana szusujemy na giełdę kurczaków - moja siostra ma nowe hobby, dzięki któremu jaja kupowane w sklepach są już tylko odległym wspomnieniem ;)
Ten wpis odbiega nieco od głównego tematu - jednak miałam nieodpartą potrzebę zaznaczenia wyżej wymienionego faktu i dobrze się z tym czuję ;))
To na razie ***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz