Późna jesień zawsze działa na mnie depresyjnie, bardziej nawet niż sama zima ;) Ciężko się zabrać za cokolwiek co nie jest przymusowym obowiązkiem. Postanowiłam założyć tego bloga bo czułam potrzebę mówienia o mojej ulubionej wyspie. I ta potrzeba mówienia dalej istnieje, jedynie ciężko się zebrać późnym wieczorkiem aby cokolwiek sensownego napisać. Nie będę ukrywać, że wieczorkiem najlepiej mi się pisze "po piwku" ;) Niestety zazwyczaj rano trzeba się zerwać bladym świtem do pracy, więc też jakoś nie wychodzi...
Czy istnieje jakiś skuteczny sposób na przetrwanie jesienno-zimowych huśtawek nastrojowych?? ;)
Czasem pomagają takie zdjęcia:
Nie da się jednak spędzać całego dnia przed kompem gapiąc się na zdjęcia ;)...Niestety... ;))
Do następnego...***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz