Kreta, wyspa wśród morskiej rzucona otchłani,
Żyzna, pełna uroków - a siedzą tam na niej
Roje luda, a liczy dziewięćdziesiąt grodów.
Moc tam różnego szczepu i mowy narodów.
Są Achaje, Kydony, Dory bujnogrzywe,
Pelazgi, toż Kreteńcy, tubylcy właściwe.
Na wyspie jest gród Knossos, wielki i stołeczny,
Gdzie lat dziewiątek władal Minos (...)
Odyseja, pieśń XIX

27 kwietnia 2012

znowu....

Piątek wieczór...cieplutko...ostatnie dwa dni pogoda jak marzenie...a u mnie znowu dół...i tak chyba będzie każdej zimy i wiosny. Teoretycznie wiosną powinno być lepiej, zważywszy jednak na to, że sezon letni się zbliża u mnie jest gorzej;)) bo nie mogę być TAM!! czyli na Krecie...ciekawe ile czasu zajmie zanim przestawię się na normalne funkcjonowanie w polskim wymiarze...

Wiem, jest powiedzenie: cieszmy się tym co mamy. Sama zresztą je przytaczałam - bodajże w poście noworocznym. Jest prawdziwe. Cieszę się, że najbliżsi są zdrowi. I to najważniejsze. Oczywiście cieszę się, że mieszkam w Krakowie. Mieście jedynym w swoim rodzaju. I nie będę ukrywać, że gdy wyjeżdżam z Krakowa - również za nim tęsknię. Jednak tęsknota za Kretą jest nieco inna. Nie potrafię tego jasno i logicznie wytłumaczyć. Jedyne co mogę zrobić, to pogodzić się z tym, że ta tęsknota za moją "wyspą marzeń"  jest nieunikniona. Że będzie stale obecna w moim życiu i żadna siła jej z niego nie wyrwie. Kreta - i Grecja - pozostaną dla mnie jedynie wakacyjną destynacją. Do pracy nie zamierzam tam jechać już nigdy. Chyba, że...będę tam swoim własnym szefem....;) Do tego jednak długa droga przede mną...;) Czy taka całkiem niemożliwa?? Jeszcze nie wiem...;))

Póki co Dębowe Mocne osładza mi ten piątkowy wieczór...co tu dużo gadać...towarzystwo, z którym kiedyś się imprezowało na potęgę żyje już w swoim własnym świecie marzeń i wyrzeczeń, całkiem sporo rozjechało się w różne strony świata...parę osób, z którymi mogłabym napić się i pogadać - pozostało na Krecie...czy jest im lepiej? Bilans wychodzi chyba na zero...;) I to dotyczy chyba wszystkich polskich emigrantów w Grecji...

Postaram się  żyć najlepiej jak potrafię, tu, w Krakowie....nie zapomnę jednak nigdy o Krecie...i nie zapomnę o Grecji...mogą na niej psy wieszać - dla mnie jednak będzie to miejsce, gdzie życie - raczej nie najłatwiejsze - toczy się innym rytmem...Mogłabym rzec, że w innym wymiarze właśnie...

Cóż jeszcze mogłabym dodać? Chyba wrócę do zdjęć...Jeśli chodzi o Kraków - może założę jeszcze jednego bloga?? ;))  Generalnie uważam, że Kraków jest tego wart...niezależnie od tego jak bardzo ciągnie mnie na Kretę...

I na tym chyba zakończę - załączając parę zdjęć z Krety....

Wybrzeże w Malii (tuż przed stanowiskiem archeologicznym)

plaża w Malii





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz